nie muszę, ale mogę a ty?

   Jedną z najbardziej pożądanych u ludzi cech charakteru jest empatia. Zgaduję, że wiesz, co to jest, a jeśli nie to pozwól, że przybliżę ci znaczenie tego pojęcia: empatia -  umiejętność zrozumienia innych ludzi oraz zdolność współodczuwania z nimi ich uczuć i emocji. Teoretycznie sprawa oczywista i łatwa do przyswojenia, tymczasem praktyka sprawia trud i wymaga wiele zaangażowania.
   
   Z okazji świąt od jednej z moich przyjaciółek dostałam książkę Reginy Brett Kochaj. Doskonale wie, że inspirują mnie ludzie i słowa uwieczniane na kartach lektur, w szczególności felietony Brett, z którymi miałam już przyjemność się zapoznać. A dokładniej z pozycją Bóg nigdy nie mruga. Do czego zmierzam? Bóg nigdy nie mruga jest zbiorem 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu. W pierwszej z nich zatytułowanej Życie jest niesprawiedliwe, ale i tak dobre są napisane m in. takie zdania: Zamiast powiedzieć: "Muszę dziś iść do pracy", Frank mówi sobie: "Mogę iść do pracy". Zamiast myśleć: "Muszę iść po zakupy", on może po nie pójść. Zamiast narzekać: "Muszę zawieść dzieci na trening baseballu", on może je tam zawieść. Ta zasada działa w każdej sytuacji. 
   
   Ten mały fragment skłonił mnie do refleksji bardziej niż cała lekcja. Po przeczytaniu go zamknęłam książkę i postawiłam się na miejscu Franka, przybierając jego postawę wobec życia. Ty, ja nie musimy iść jutro do szkoły, ale możemy. A jest tyle osób na świecie, które o możliwości edukowania się mogą tylko pomarzyć. Mamy tendencje do narzekania na wszystko, na szkołę, obowiązki domowe czy brak kasy na sobotę w klubie. A jakie to życie ucznia jest ciężkie, tyle nauki, że aż w głowie się nie mieści. A gdyby tak czasami rzucić to wszystko, wyjechać myślami z Europy do Afryki i przejść się z dwa razy młodszym od siebie chłopcem w poszukiwaniu wody. Wymienić się z nim wiedzą nabytą w szkole. Z tym, że ty byś ciągle mówił, bo on nie może chodzić do szkoły, więc nic nie wie. Szukać wody też nie może, tylko musi jeśli chce żyć.

   Człowiek, szczególnie ten, który urodził się w kraju postępu, ma bardzo ograniczoną widoczność na innych. Patrzy przed siebie, nie zwracając uwagi na to, co się dzieje wokół niego. W czasie finału WOŚP czasami zerknie na lewo czy prawo, czy nie stoi gdzieś wolontariusz z serduszkami. WOŚP jest piękną organizacją, która pokazuje, że wsparcia finansowego może udzielić każdy, dając choćby 1zł. W Polsce jest masa zbiórek pieniężnych, których docelowe kwoty sięgają kilkaset tysięcy złotych, gdyby każdy uważał, że jego 5 zł nic tu nie da, prawdopodobnie zbiórka zakończyłaby się po kilku latach. Pomoc to pomoc, nie liczy się czy przelejesz kwotę z jednym, dwoma czy bez ani jednego zera na końcu. Co ciekawe, przelewając pieniążki na cel jakieś fundacji nie zbiedniejesz przy tym, a wręcz przeciwnie sam na tym skorzystasz. Prosty przykład: jedna wizyta w McDonald'sie mniej -> pieniążki przelane do fundacji -> zdrowsze ciało. Synteza pożytecznego z pożytecznym.
    
   Są takie chwile, w których masowo dostajemy podarunki od innych, co często nie zmienia naszego życia w żaden sposób, ale ludzie robią to ze względu, np. na tradycje. Mam na myśli urodziny czy wesele. Z tym ostatnim wiąże się bardzo urokliwa i inspirująca opowieść. Mianowicie, pewna para postanowiła zmienić troszkę zasady gry, sprawiając, że były one bardziej pożyteczne. Przy rozdawaniu zaproszeń na wesele informowała swoich gości, że zamiast kwiatów, wolą dostać suchą karmę. Dostali mnóstwo suchej karmy, którą po ślubie podarowali psom i kotom ze schroniska. Cena karmy i weselnego bukietu wiele się nie różniła, a z pewnością pieniądze zostały lepiej zagospodarowane. Młoda para ani na tym nie zyskała, ani nie straciła, ale za to zyskało schronisko, co w przypadku kwiatów byłoby awykonalne. 



   
   Urodziny. W tym roku kończę 17 lat, co jest strasznie pospolite. Ani to słodka 16, ani huczna 18, po prostu zwyczajna taka tam 17. Znasz to uczucie, kiedy ktoś się ciebie pyta co chcesz na urodziny, a ty odpowiadasz nie wiem? Ja znam. Urodziny mam za kilka miesięcy, ale to bardzo szybko zleci i wiem, że zapyta przyjaciół o prezent odpowiem nie wiem. Skoro mam dostać coś materialnego przez co jakoś specjalnie się nie wzbogacę, czemu mam nie dostać euforycznego uczucia satysfakcji, że z okazji mojej 17nastki ktoś komuś pomógł. Człowiekowi, pieskowi, kotkowi - jak kto woli. Tak jak już wspomniałam, pomoc to pomoc. 
   
   Dlaczego akurat wesele czy urodziny? Takie imprezy sprawdzają się idealnie na pośrednie poszerzanie widoczności ludzi na cudze problemy i wszczepianie w nich empatii. Poza tym, rzadko kto siedzi na kanapie i w przypływie impulsu, bez okazyjnie kupuje karmę i zawozi ją do schroniska.
   
   Pomoc to nie tylko kwestia finansowa. Mieszkam w małej miejscowości, dojeżdżam do Katowic, gdzie uczęszczam do liceum. Codziennie przechodzę przez zatłoczone centrum, gdzie często ktoś rozdaje ulotki. Najczęściej są to osoby w podeszłym wieku, które prawdopodobnie dorabiają w ten sposób, ponieważ ich emerytura jest zbyt niska. Na 10 przechodzących osób ulotkę wezmą może 3. Jest zima, wątpię, żeby ktokolwiek z nudów rozdawał ulotki. To jest taka błahostka, wziąć ulotkę, nawet nie trzeba jej czytać, od razu można ją wyrzucić, ale sprawia to bardzo dużo problemu.  Centrum Katowic, kosze na śmieci stoją co 100-200 metrów. My, ludzie, mamy tak wąskie pole widzenia, że nawet nie widzimy uśmiechniętej staruszki, która podaje nam ulotkę. Gdybyśmy byli na jej miejscu, zmarznięci, chcielibyśmy, żeby ludzie brali te ulotki, prawda?

Komentarze

  1. Potwierdzam. Centrum Kato a szczególnie ulica Stawowa to miejsce gdzie jest 15 osób z ulotką na m2

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu dziekuje❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz