trochę o mordercy, który zabija 800 tys. ludzi rocznie

   Według danych WHO depresja w 2017r. stanowiła czwarty najpoważniejszy problem zdrowotny na świecie, a w 2020r. będzie na drugim miejscu. Na depresje choruje 350 mln ludzi, a każdego roku z jej powodu umiera ok. 800 tys.
 
  Jeszcze do niedawna kompletnie nie zwracałam uwagi na słowa, które wypowiadam pod czyimś adresem, nie obchodziło mnie, że mogę nimi kogoś zranić. Usprawiedliwiałam swoją chamską postawę szczerością - mówię to co myślę, nie okłamuję, więc w czym problem? Gdyby mi ktoś powiedział to czy tamto, zareagowałabym śmiechem, dlatego nie rozumiałam czemu osoba, którą obrażam posmutniała. Dystansu! - mówiłam. Całe szczęście zrozumiałam, że nie wszyscy mają takie same poczucie humoru jak ja i że wszystko ma swoje granice. Coś co dla ciebie jest błahostką, dla innej osoby może być podstawą do obniżenia poczucia własnej wartości, ogólnego przygnębienia, a nawet zaburzeń psychicznych. Takich jak np. depresja.
  

  Depresja to grupa zaburzeń psychicznych, których 
przyczyny mogą być uwarunkowane biologicznie (depresja endogenna) lub/i psychologicznie (depresja egzogenna). Objawami depresji są smutek i przygnębienie, ale także brak radości z życia, niska samoocena, zaburzenia snu, brak apetytu, pesymizm. Chory przyszłość widzi w czarnych barwach, a teraźniejszość go krzywdzi. Istnieje szereg rodzajów depresji z charakterystycznymi dla siebie objawami. Powyżej w największym skrócie opisałam objawy depresji typowej, o której - mam nadzieję - większość z nas ma pojęcie. Lecz np. jeśli co roku w sezonie jesienno-zimowym odczuwasz objawy depresji, które trwają do około marca czy kwietnia, prawdopodobnie masz do czynienia z depresją sezonową. Spowodowana jest prawdopodobnie tym, że kiedy dzień staje się krótszy do mózgu dociera mniej światła, a co za tym idzie, szyszynka produkuje więcej melatoniny, czyli hormonu stymulującego senność i powodującego obniżenie nastroju.
   
   W wpisie nie muszę, ale mogę a ty? pisałam, że ludziom brakuje empatii i przy tym wpisie również poruszę ten temat. Bo o depresji mówi się dużo w języku potocznym, ale kiedy powie się no dobra, ale teraz tak poważnie to bardzo wiele ludzi nie ma pojęcia o tej chorobie. A najbardziej martwi mnie powszechne stwierdzenie, że osoby chore wcale nie są chore, tylko w głowach im się poprzewracało, są leniwe albo wymyślają chorobę z nudów. W takich momentach chcę powiedzieć sto słów na raz, a że jest to niewykonalne odpowiadam krótkie, wymowne co? Tutaj mamy czas, więc postaram się wyrazić te sto słów najlepiej jak tylko potrafię. Przede wszystkim depresja to choroba, która może dotknąć każdego z nas, a główne leczenie oparte jest na farmakoterapii. Czyli leczy się ją lekami, czekolada albo spacer na nic się zdają. Chory sam sobie z nią nie poradzi, natomiast proszenie o pomoc przychodzi mu z wielkim trudem. Pomoc z naszej strony wymaga dużo cierpliwości i empatii, ale jest potrzebna! Niestety bardzo łatwo możemy skrzywdzić osobę cierpiącą na depresję. W przypadku tej choroby sprawdza się powiedzenie mowa jest srebrem, a milczenie złotem; często sama obecność jest bardziej satysfakcjonująca niż rozmowa. Słowa, które według osoby zdrowej są adekwatne do sytuacji, niekoniecznie takie są dla chorego. Nie należy używać zwrotów, które sprawiają wrażenie lekceważenia czy umniejszania problemu:
weź się w garść,  
każdy tak czasami ma,
nie przejmuj się,
pomyśl o tym, że niektórzy mają gorzej, itp.
Przykrymi są także słowa krytyki, takie jak np. wcześniej wspomniane w głowie ci się poprzewracało. Depresja jest chorobą, taką jak grypa czy angina, a nawet poważniejszą. Powiedzenie osobie cierpiącej na nią spróbuj się rozchmurzyć to mniej więcej to samo, co powiedzenie choremu na zapalenie płuc spróbuj nie kaszleć. Dlatego ogólna wiedza o zaburzeniach psychicznych jest każdemu z nas bardzo potrzebna. Ponadto nie nam oceniać przyczyny depresji, czymkolwiek jest spowodowana - cierpiącemu na nią należy się pomoc. Nasza czujność powinna być jeszcze większa po przeanalizowaniu statystyk  - na depresje choruje 10% populacji - czyli bardzo bardzo bardzo dużo ludzi. 
  
   Kiedy miałam ok. 12 lat zachorowałam na nerwicę lękową. Spowodowane było to różnymi czynnikami, które skumulowały się w jednym czasie. Zmiany w moim zachowaniu zauważyła mama, która od razu zaprowadziła mnie do psychologa. Nerwicę leczy się głównie psychoterapią, ja miałam także zaleconą farmakoterapię. Bardzo mi to pomogło, chociaż szczerze mówiąc, zmagam się z tym do teraz, ale objawy nie są tak nasilone, jak kilka lat temu. Po co ci to mówię? A no po to, żeby uświadomić cię, że zaburzenia psychiczne mogą dotknąć każdą osobę, która sama ich nie wyleczy - natomiast z pomocą specjalisty jak najbardziej.
  
   To co napisałam to tylko namiastka informacji o depresji, dlatego zachęcam cię do zgłębienia się w ten temat, przeczytania artykułów ze sprawdzonych źródeł i zobaczenia wywiadów z osobami zmagającymi się z tą chorobą (polecam ten na kanale 7 metrów pod ziemią).

  
  Według danych WHO depresja w 2017r. stanowiła czwarty najpoważniejszy problem zdrowotny na świecie, a w 2020r. będzie na drugim miejscu. Na depresje choruje 350 mln ludzi, a każdego roku z jej powodu umiera ok. 800 tys.

Komentarze

  1. Bardzo wartościowe treści, szkoda że tak mały odsetek społeczeństwa jest świadomy zagrożenia :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz